Każdej nocy kiedy zmęczona leżę w łóżku, tuż obok mnie słyszę miarowy oddech mojego męża i nasłuchuję cichych oddechów śpiącego syna. Moje powieki opadają automatycznie, lecz zanim zasnę odmawiam najkrótszą modlitwę świata o treści „dziękuję”. Potem zasypiam. Choć bardzo często zdarza mi się zasnąć gdy tylko przyłożę głowę do poduszki, staram się pamiętać o tym by wypowiedzieć to magiczne słowo „dziękuję”, jeśli nie na koniec to w trakcie dnia.
Archiwum z październik 2011
Coś nowego – „Dogonić szczęście”.
sobota, 22 października 2011Coś starego – „Wychodząc z cienia”.
środa, 19 października 2011Wyjść z cienia nie jest łatwo, bo ciemność wbrew pozorom taka straszna nie jest.
Gdy spowija ona ciało i duszę – blask słońca wzbudza lęk,
bariera przekroczenia strefy mroku jest często nie do pokonania.
Ten pierwszy, najważniejszy krok bywa też najtrudniejszy.
(więcej…)