Wyliczanka Wigomy.

Lato.
Łąka pełna rumianków.
Zrywam ten o najpiękniejszych płatkach.
Myślę o „nim” i wyliczam
kocha…lubi…szanuje…nie chce… nie dba… żartuje…
Miękkie płatki spadają na trawę.
Z bijącym sercem zbliżam się do końca.
Moje spocone palce wchłonęły aromat kwiatu .
„Więc kocha czy nie?” – pytam.

Wyliczanka młodej dziewczyny.
Pełna nadziei i wiary, że wróżba mówi prawdę.

Taka byłam. Gdy byłam młoda.
Zrywałam kwiaty o wielu płatkach.
I marzyłam…
że leżące płatki u mych stóp przyniosą mi szczęście,
że będę miała życie usłane różami,
że jestem wybrańcem losu.
Wierzyłam znakom – nie słowom.

Taka byłam.
Dzisiaj podczas codziennej
jazdy tramwajem
rozliczałam się ze sobą
i wyliczałam
kocham…lubię…szanuję…nie chcę…nie dbam…żartuję…

O czym myślałam?
Co wyliczałam?
Napiszę, jeszcze nie teraz…
Muszę zebrać te wszystkie myśli
i niczym płatki poskładać w całość.
Chcę poczuć jak pachnie
kwiat mojego życia….

 

Tagi:

7 komentarzy do “Wyliczanka Wigomy.”

  1. Sol pisze:

    Piękny tekst, aż się wzruszyłam… :)

  2. maiden pisze:

    Artystyczna duszo, pięknie to ujęłaś, choć po raz kolejny w dość nietypowy sposób, odczytuję niepokój w Twoich słowach – może jestem zwyczajnie przewrażliwiona…

  3. Karmazynowa pisze:

    Marzyć każdy może, całe szczęście nie trzeba za to nic płacić. ;) Wyliczanka młodej dziewczyny jest urocza i nie porzucajmy jej w dorosłym życiu. :)

  4. wera pisze:

    super wiersze:)pozdrawiam
    zapraszam rowniez do siebie:)

  5. a.pe pisze:

    Pięknie to napisałaś (jak zwykle zresztą)… Która z nas nie wróżyła sobie z płatków, czy liści aromatycznej akacji? Ciekawe ilu rozmarzonym dziewczynom spełniły się te młodzieńcze wróżby..? A ilu spełniły się marzenia o życiu usłanymi płatkami kwiatów? Coś mi podpowiada, że niestety niewielu… A wyliczankowy bilans od czasu do czasu powinna zrobić każda z nas, żeby wiedzieć, gdzie aktualnie się znajduje i którą drogą powinna iść naprzód…

    I nie mogę się doczekać, kiedy podzielisz się z nami zapachem „kwiatu Twojego życia”… Coś mi mówi, że jest to intrygująca woń, w której nuty słodkie i gorzkie przeplatają się z tymi orzeźwiającymi, sprawiając, że chce się wąchać i wąchać na nowo odkrywając ukryte aromaty… Zupełnie tak, jak chce się wciąż czytać Twoje teksty, wciąż zagłębiać w Twoje słowa i odnajdywać w nich kolejne, niekiedy głęboko ukryte, znaczenia…

  6. nulka pisze:

    Ciekawa jestem, co wyliczałaś… Można snuć przypuszczenia, ale tego wolę nie robić. Poczekam, aż napiszesz :)

    Podoba mi się Twoja twórczość. I odwaga.

    A co do spełnionych wróżb i wyliczanek z dzieciństwa, to myślę, że mimo wszystko wiele w naszym życiu zależy od nas samych, od podejścia i sposobu myślenia. Bo dla wielu ludzi coś, co się zdarza w naszym życiu może być rewelacyjne, a dla nas wręcz przeciwnie. I na odwrót. Dlatego każdy powinien znać zapach [i smak] swojego życia, bo wie najlepiej, jak ono pachnie [i smakuje].

    Pozdrawiam Cię serdecznie

  7. myosatis pisze:

    Jak pięknie to wyraziłaś.. „Kwiat mojego życia”… Myśle, że te płatki dla „kocham”, są już od dawna rozdzielone;)