wigoma - W pogoni za szczęściem

Na moście spotkań.

Komentarze: 6

Jest taki most
łączący Twój świat z moim światem.
Pozornie most jak każdy inny,
suma składowa drewna, gwoździ, betonu i ludzkiej pracy,
tylko kłęby ciągnącej się pod nim waty cukrowej
zdradzają jego wyjątkowość.
To most spotkań, most cudów.
Na nim każdego dnia
spełnia się to, co niemożliwe.
Chorzy stają się zdrowi,
cierpiący nie czują bólu,
rozłączeni znowu są razem.
To most ukojenia.

Jest taki most
do którego możesz szukać drogi latami
a i tak go nie znajdziesz.
To on przywoła cię skrzypieniem belek,
ugniatanych codziennie przez różne rozmiary butów.

Stojąc na moście spotkań miałam wrażenie,
że moje nogi są jak ta wata cukrowa
miękko okrywająca jego filary.
Czułam jak z każdą chwilą coraz bardziej zasycha mi w gardle
i lepka stróżka krwi sącząca się z przygryzanych warg rozpływa się na moim języku.
Każda sekunda oczekiwania na ciebie trwała w nieskończoność.

Wodziłam wzrokiem po twarzach zupełnie obcych mi ludzi
tak bardzo bojąc się, że nie spotkamy się w pół drogi.
Jednak gdy silny podmuch wiatru przetoczył się przez most,
dostrzegłam jak radośnie targa Twoje włosy.

Krótkie spotkanie oczu,
jedno uderzenie serca,
kilka łez uronionych ze szczęścia
i już mogłam tulić Cię w swoich ramionach.

Słowa, które chłonęłam z każdym Twoim oddechem
rozlewały się we mnie niczym lekarstwo,
którego tak bardzo potrzebowałam.
Zatraciłam się w naszej bliskości.

Chowając Twoją twarz w moich dłoniach
wiedziałam, że nie chcę wracać do życia
które na mnie czekało.
Byłam gotowa przekroczyć ten most razem z Tobą,
bez obaw, bez lęku
i Twoje słowa „nie możesz, nie teraz”.

Stojąc na moście,
który łączy Twój świat z moim światem
z krwawiącym sercem obserwowałam
jak Twoje włosy tańczą na wietrze
a Ty stajesz się coraz mniejszym punktem
przemieszczającym się między podobnymi Tobie.
To było nasze pożegnanie.
Nigdy więcej nie trafiłam na most spotkań,
choć wiem, że pewnego dnia,
kiedy przyjdzie mój czas
będziesz czekać na mnie po jego drugiej stronie.

Komentarze

SolSol

Chciałabym napisać jakiś mądry komentarz, ale wobec piękna Twoich słów każdy komentarz będzie brzmiał głupio i pusto.
Masz niesamowity talent.
Pozdrawiam
M.

RybkaRybka

nie powinnam była tego czytać w moim dzisiejszym stanie…
ale musiałam wpaść i nie mogłam nie przeczytać gdy już zaczęłam
dodatkowo nadmieniam, że pozwoliłam sobie wrzucić w ramach polecenia Twojego bloga fotkę z sekcji i linka w moim ostatnim wpisie, w razie złości usunę…nie pozwolę na złość, złość piękności szkodzi a ja chcę do Ciebie dalej zaglądać :)

monicamonica

nie wiem jak Ty to robisz, ale zawsze uderzasz w najbardziej skryte części mojego serca, zawsze dotykasz miejsc któe czasami próbuję ukryć sama przed sobą, czuję się taka naga czytając….nie wiem jak to robisz…ale zawsze mnie poruszasz…pisz..pisz częściej :* pozdrawiam Cię Wigomko :*

werawera

to jak niespełniona miłość, cudny wiersz

palinkapalinka

To niesamowite, co tu napisałaś – czytając, przeszedł mnie dreszcz, a to mi bardzo rzadko się zdarza, w czasie czytania tekstu. Myślę, że wiem, co miałaś na myśli i bardzo mnie zaintrygowałaś… Aż brakuje słów, naprawdę. Czasem milczenie jest bardziej wymowne… Coś pięknego.

MałgorzataMałgorzata

Wigomo, Twój tekst bardzo mnie poruszył, choć być może zrozumiałam go opacznie (niestety z interpretacji nigdy nie byłam dobra).
Takie spotkanie czeka każdego z nas,choć w różnych okolicznościach, w różnym czasie… Dobrze, że wróciłaś do nas, widocznie masz jeszcze jakąś misję do spełnienia ;) Chociażby przeniesienia nas – Twoich czytelników, w inny, magiczny wymiar :)
Wigomko, życzę Ci, ale też i sobie, byśmy doczekały się wersji papierowej Twoich tekstów. One na to zasługują, Ty – nie-poetko na to zasługujesz :)A ja będę pierwszą, która stanie w kolejce po Twój tomik :)