wigoma - W pogoni za szczęściem

Na drzewie życia.

Komentarze: 5

Jestem liściem na drzewie życia.
Przyszło mi rosnąć na gałęzi ni to cienkiej ni grubej,
niezbyt pięknej, ani stabilnej.
Nie jestem na szczycie korony,
lecz także moja gałąź nie sięga ziemi.

Jestem jednym z wielu liści szumiących w rytm wiatru,
który w chwilach znużenia lubi bawić się nami,
układać różne historie z moimi liściowymi braćmi i siostrami w roli głównej.
Czasem delikatnie pieści, czasem złośliwie potrząsa naszym liściowym życiem,
a drzewo bacznie się temu wszystkiemu przygląda
uśmiechając się bądź płacząc nad naszym losem.

Na mojej gałęzi szumią inne liście.
Każdy dzień witają razem ze mną,
każdej nocy śpią u mego boku.
Są takie, które pozostały już mglistym wspomnieniem,
inne opadły niespodziewanie, zbyt wcześnie – mogły jeszcze rosnąć …
Bliskie memu sercu – pąki, próbujące rozwinąć się ku słońcu
nie dostały takiej szansy, słońce nie chciało ich przyjąć …

Jestem zielonym liściem.
Już nie pąkiem lecz jeszcze nie widać na mnie czerwono – żółtych barw jesieni,
Każdego dnia powiewam na gałęzi,
Mam za sobą momenty ciszy, przetrwałam już kilka burz,
nie obce są mi susze jak i strugi deszczu.

Jestem zielonym liściem.
Wciąż przyciągam swoją zielenią,
Wciąż mam nadzieję, że nie opadnę zbyt wcześnie,
że żadna ciekawska dłoń nie sięgnie po mnie
by zerwać i przerwać …
Wciąż wierzę, że kiedyś zacznę pokrywać się żółcią, czerwienią i brązem
spokojnie, dostojnie i stopniowo …
Z radością smakując w jesieni, która kiedyś nadejdzie.

I wiem, że przyjdzie czas na zimę.
Front zimnego powietrza zatańczy wśród gałęzi drzewa swój niezwykły taniec
i porwie do niego  wybrane przez siebie liście.
I ja będę wśród nich,
Nagły podmuch wiatru oderwie moją gałązkę
a ja przez krótka chwilę zawiruję nad gałęzią, nad drzewem, nad całym swoim życiem,
a potem opadnę i nie zatańczę już nigdy więcej …

Moje miejsce na gałęzi jeszcze przez chwilę pozostanie puste,
a gdy pierwsze promienie wiosny ogrzeją zmarznięte drzewo
pojawi się nowe życie a ja będę już tylko mglistym wspomnieniem …

Lecz dzisiaj nadal jestem zielonym liściem rosnącym na drzewie życia.

Komentarze

madziachenmadziachen

„Wciąż wierzę, że kiedyś zacznę pokrywać się żółcią, czerwienią i brązem
spokojnie, dostojnie i stopniowo” – Tak samo ja wierzę, że wszystko ułoży się po mojej myśli. Może i jestem naiwna, ale mam nadzieję, że pokryję się wszystkimi najpiękniejszymi kolorami.

doncia136doncia136

Ten opis jest dla mnie metaforą życia.
Drzewo jest Bogiem , który panuje nad wszystkim , w nim wszystko się dzieje , przez niego wszystko się dokonuje. A liść to człowiek , który ma swoje miejsce na określonej gałęzi , drodze życia.
Najpierw jest pąk- rodzimy się , później maleńki listek-dzieciństwo/młodość , dojrzały liść , aż w końcu liść obumiera, gnije i spada- śmierć.
Pięknie to opisałaś.
Ten wiersz sprawił ,że pojawiła się refleksja nad moim życiem i wyborami.
Dziękuję;)

a.pea.pe

Cała prawda o życiu, wyrażona – jak zwykle – w ten wyjątkowy dla Ciebie sposób…

Wiesz, że już jakiś czas temu przestałam zrywać liście, żeby odpowiedziały na odwieczne pytanie „kocha – nie kocha?”… Nie potrafię z premedytacją przerywać ich krótkiego życia, odebrać im szansy przetrwania jesieni…

otyliaotylia

po moim ciele przebiegły dreszcze; emocje, którymi karmisz swoich odbiorców są bezcenne, uwielbiam metafory, porównania; „na drzewie życia” maluje cudownie nie tylko obraz naszego istnienia, bytu ale i całą Ciebie i tego jaki masz stosunek, dystans do życia, do siebie, do tego co Ciebie otacza… Przepiękny wiersz, przepiękny…

MelancholiczkaMelancholiczka

Opisany przez Ciebie liść posiada niezwykłą mądrość życiową, rozsądny, wyważony, tak jak autorka tekstu. :)